Driving my yellow Audi, I was looking for Polish veterans of the Second World War. That afternoon, I was actually looking for Franciszek, the one who double-crossed the Germans when young: talked to them, made them drunk with home-brew, fed them with sausage, and then his Home Army colleagues tied them up, stole their weapons and left them naked. They did not kill the enemies, though, what seems important.

‘It’s him!’ says Weronika. My invaluable guide recognized a man riding a bicycle.

‘Good morning!’ I shout through the open car window.

‘He can hardly hear,’ Weronika adds.

I get off my car, run after Franciszek Szamrej following the two-wheeler, and keep shouting ‘Good morning… Good morning!’ He finally heard me, stopped the bicycle. Here he is now, standing motionless in front of the photographic background in a small kitchen. It would later occur to me that I would never forget the way he was looking at me and the stories about “his” war, about the fact that he went to fight because… it was necessary.

That day, I would hear many more stories recorded in numerous portraits taken in a kitchen, living room or a frosty hallway.

Lida, Belarus

Jeździłem żółtym audi, szukając polskich weteranów II wojny światowej. Tamtego popołudnia szukałem akurat Franciszka. Tego, co za młodu Niemców oszwabił. Zagadał ich, nakarmił kiełbasą, upił bimbrem, po czym wespół z kolegami z AK związał, rozbroił i gołych zostawił. Do tego – co wydaje się ważne – darował im życie.

–To on! – mówi Weronika. Moja nieoceniona przewodniczka rozpoznała Franciszka w człowieku jadącym na rowerze.

– Dzień dobry – krzyczę przez otwarte okno samochodu.

– On słabo słyszy – dodaje Weronika.

Wysiadam i biegnę za Franciszkiem Szamrejem, krzycząc nieustannie „dzień dobry, dzień dobry!”. Usłyszał. Zatrzymał rower. Teraz bez ruchu stoi na tle fotograficznym ustawionym w małej kuchni. Później zrozumiem, że nigdy nie zapomnę, jak na mnie patrzył, i nie zapomnę opowieści o „jego” wojnie, o tym, że poszedł walczyć, bo tak trzeba było.

Tego dnia usłyszę jeszcze wiele historii zapisanych w twarzach portretowanych w kuchni, salonie czy mroźnym przedpokoju.

Lida, Białoruś

without
https://bartoszfratczak.com/wp-content/themes/maple/
https://bartoszfratczak.com/
#d8d8d8
style1
paged
Loading posts...
//
#
on
none
loading
#
Sort Gallery
on
yes
yes
on
on
off